czwartek, 30 maja 2013

Sesja- ostatnie starcie

Dnia pewnego w dzień czwartkowy miałam istny zawrót głowy.
Na uczelnię pojechałam, gdyż egzamin zdawać miałam.
Nie zdawałam z resztą roku, lecz to nieistotny szkopuł.
"Dzisiaj nastał termin mój, niechaj cały trud i znój
w nauczenie się włożony piątką będzie nagrodzony!"
W moim ciele stresu zero- zaufałam mózgu sterom.
Już czekałam trzy godziny na czas wolny tej babiny.
W komisyji zasiadała, licencjaty oceniała.
Tyle czasu już minęło... W brzuchu burczeć mi zaczęło.
Lecz jedzenia nie zabrałam- krócej siedzieć planowałam...
Stał tam dystrybutor wody "może wody dla ochłody?"
Myślę "może wody chłód zaspokoi ciut mój głód?"
Wodę więc pochłeptywałam, w tę i we w tę wciąż dreptałam.
I pouczyć chciałam się "albo nie, pomiesza się".
Po upływie godzin czterech twarz ujrzałam babki szczerej.
Nieźle była już zmęczona po przydługich ciut obronach.
Udałyśmy się do sali: ja, by wiedzą się pochwalić
(bo naprawdę się uczyłam, dużo czasu poświęciłam)
ona, by ją oszacować i piąteczkę podarować.
Kilka pytań, chwil niewiele i wiedziała, żem nie ciele.
Do indeksu "5" wpisała, serce me rozradowała.
Cel swój właśnie osiągnęłam- piękną średnią wyciągnęłam.
I stypendium już jest moje! Nagrodzone trudy, znoje!
Oto do sukcesu klucz: wierzyć w słowa " CHCIEĆ TO MÓC"!


2 komentarze:

  1. Oby tak dalej ;) Niech nie zabraknie weny i coraz lepszych fraszek. Szlifuj ten talent, niech stanie się brylantem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. SESJA...super sprawa, ożyły wspomnienia: fruwające ściągi jeszcze ciepłe od uczelnianej kopiarki,biegunki i wytarte podłogi od nerwowego dreptania, tony batoników z niby magnezem, i te zdziwione miny gdy odczytane były pytania-bezcenne, dziękuję. Pisz dalej, talenty trzeba pomnażać- powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń

I jak?:D